Kartoteka zagadnieniowa zawiera opisy artykułów z czasopism gromadzonych w bibliotece.
Zagadnienia to inaczej hasła - tematy
Na podstawie zgromadzonych opisów można wyszukać artykuły na poszukiwany przez nas temat.
Spis haseł znajdyje sie w zakładce :
kartoteka zagadnieniowa
nowa
- Strona główna
- "Wiedza ukryta w książkach" - projekt edukacyjny 2013/2014,2014/2015, 2015/2016
- KARTOTEKA ZAGADNIENIOWA
- Masz wiadomość
- Romantyczny duch klasycystycznego pałacu - Stefan ...
- Diabli ją wzięli do Wenecji
- Literacki Atlas Polski. Reportaże 2009/2010
- Cała Polska czyta dzieciom
- KARTOTEKA ZAGADNIENIOWA artykułów z czasopism grom...
- Klub Recenzenta
- Klub Recenzenta c.d.
- Klub Recenzentów
czwartek, 26 stycznia 2012
wtorek, 24 stycznia 2012
Czytelnictwo w grudniu 2011
W grudniu 2011 bibliotekę odwiedziło 550 uczniów. Wśród nich było aż 339 fanów spędzania czasu przed komputerem i tych, którzy korzystali ze zbiorów bibliotecznych na miejscu. W sumie wypożyczyliście "aż " 161 książek. Średnio na ucznia przypada 0,3 książki. Wynik jest bardzo kiepski, bo świadczy o tym, że niektórzy nawet lektur nie wypożyczają, a co tu mówić o czytaniu.
Mimo tak beznadziejnego wyniku postanowiłam odnaleźć NAJLEPSZYCH CZYTELNIKÓW GRUDNIA 2011
znajdziecie ich w zakładce najlepsi czytelnicy czyli TUTAJ
czwartek, 5 stycznia 2012
Wenecja i Lubostroń na mapie kultury Polski
Od roku na stronach Centrum Edukacji Obywatelskiej powstaje mapa kulturalna Polski. Miło nam poinformować, że na postawie dwóch projektów zrealizowanych przez uczennice naszej szkoły, znalazły się tam dwa urokliwe miejsca : Wenecja i Lubostroń.
Diabeł z Wenecji
Autor wpisu:
Uczennice
Publicznego Gimnazjum nr 3 w Żninie, wpis powstał w ramach programu CEO
Literacki atlas Polski (2008), oprac. Maja Rzeplińska
Data publikacji: 24.11.2010
Okres historyczny: Średniowiecze V-XV w.
Data publikacji: 24.11.2010
Okres historyczny: Średniowiecze V-XV w.
Polską Wenecję zbudował rycerz z rodu
Nałęczów, Mikołaj. Do historii przeszedł jako „Krwawy Diabeł”. Zasłynął z
okrucieństwa w czasie wojny, którą na ziemiach pałuckich jego ród
toczył z arcybiskupami gnieźnieńskimi. Mikołaj piastował funkcję
kasztelana nakielskiego i sędziego kaliskiego. W latach 80. XIV wieku
był właścicielem Wenecji – majątku położonego w okolicach Pałuk. W
ramach prowadzonej w czasach Kazimierza Wielkiego fortyfikacji Polski
zbudował tu zamek, dogodnie położony między dwoma jeziorami –
Biskupińskim i Weneckim – a dodatkowo broniony przez gęsty bór.
Do legendy Mikołaj Nałęcz przeszedł jako brutalny pan
zamku, srodze karzący wszelkie wykroczenia poddanych. Znane od dawna
opowieści o okrutniku zebrała Wanda Dobaczewska, która w 1962 roku
opublikowała powieść Człowiek, którego nazywano diabłem.
„– Ten wasz zamek przywodzi mi na pamięć pewne miasto w Italii. Zowie się Wenecja. Brat mój tam był, gdy się kształcił w Bolonii. Opowiadał. Tak cudnie jakbym sama widziała. Pałace, kościoły wyrastają z wody. Wasz zamek takoż z wody wyrasta.
– Wenecja? – powtórzył Mikołaj.”
Tak autorka opisała moment nazwania majątku Nałęcza. Jednak dziedziniec „wyrastającego z wody” zamku zdobiły podobno ciała wisielców, a lochy wypełniali chłopi przesłuchiwani i karani przez dziedzica. Do dziś o północy podobno można usłyszeć ich jęki. W powieści Dobkowskiej Mikołaj Nałęcz zyskuje jednak ludzką twarz. Jego okrucieństwo nie było zabawą, ale wynikało z chęci zachowania prawa i porządku. Rycerz był srogi, ale potrafił też kochać i szanować przyrodę.
Mikołaj Nałęcz zmarł ok. 1420 roku. Jego majątek odziedziczył zięć Przedpełek Pomian. Po pożarze z początku XV wieku majątek sprzedano arcybiskupowi gnieźnieńskiemu. Zamek został rozbudowany, a według legendy przystosowano go na więzienia dla księży narażających się władzy kościelnej. Pod koniec wieku arcybiskup Jakub z Sienna wydał polecenie zburzenia twierdzy, a materiał z rozbiórki wykorzystał przy budowie nowej rezydencji arcybiskupów w Żninie.
Dziś potężne ruiny i legenda przyciągają turystów do przepięknie położonej Wenecji.
„– Ten wasz zamek przywodzi mi na pamięć pewne miasto w Italii. Zowie się Wenecja. Brat mój tam był, gdy się kształcił w Bolonii. Opowiadał. Tak cudnie jakbym sama widziała. Pałace, kościoły wyrastają z wody. Wasz zamek takoż z wody wyrasta.
– Wenecja? – powtórzył Mikołaj.”
Tak autorka opisała moment nazwania majątku Nałęcza. Jednak dziedziniec „wyrastającego z wody” zamku zdobiły podobno ciała wisielców, a lochy wypełniali chłopi przesłuchiwani i karani przez dziedzica. Do dziś o północy podobno można usłyszeć ich jęki. W powieści Dobkowskiej Mikołaj Nałęcz zyskuje jednak ludzką twarz. Jego okrucieństwo nie było zabawą, ale wynikało z chęci zachowania prawa i porządku. Rycerz był srogi, ale potrafił też kochać i szanować przyrodę.
Mikołaj Nałęcz zmarł ok. 1420 roku. Jego majątek odziedziczył zięć Przedpełek Pomian. Po pożarze z początku XV wieku majątek sprzedano arcybiskupowi gnieźnieńskiemu. Zamek został rozbudowany, a według legendy przystosowano go na więzienia dla księży narażających się władzy kościelnej. Pod koniec wieku arcybiskup Jakub z Sienna wydał polecenie zburzenia twierdzy, a materiał z rozbiórki wykorzystał przy budowie nowej rezydencji arcybiskupów w Żninie.
Dziś potężne ruiny i legenda przyciągają turystów do przepięknie położonej Wenecji.
Bibliografia:
Stefan Florian Garczyński
Autor wpisu:
Wiktoria
Cieślak, Ewa Kadziewicz, Dominika Lipowicz, Hanna Nowakowska, Agnieszka
Piwecka, Martyna Reszelska (Publiczne Gimnazjum nr 3 w Żninie), oprac.
Paulina Sygnatowicz
Data publikacji: 24.11.2010
Okres historyczny: 1800-1914
Data publikacji: 24.11.2010
Okres historyczny: 1800-1914
W przepięknym, klasycystycznym pałacyku w
Lubostroniu zaczęła się historia jednego z zapomnianych romantyków,
przyjaciela Adama Mickiewicza – Stefana Floriana Garczyńskiego.
Garczyński urodził się 13 października 1805 roku w
Kosmowie, niedaleko Kalisza. W wieku zaledwie sześciu lat został
sierotą. Przygarnęła go stryjenka Antonina Skórzewska i wraz z jej
rodziną chłopak zamieszkał w wielkopańskim pałacu. Gdyby nie te trudne
przeżycia małego Stefana i lata spędzone w Lubostroniu, nie powstałaby
zapewne jego romantyczna poezja. Zwłaszcza, że pałacyk podczas zaborów
stanowił ostoję polskości i kolebkę kultury. W jego murach znajdowały
się bogate zbiory ksiąg i rękopisów, które później strawił pożar.
Wnętrza tego budynku doskonale nadawały się na miejsce spotkań
patriotów. Taką atmosferę chłonął młody Garczyński.
Pierwsze wiersze zaczął tworzyć w pałacowej oficynie. Pisał m.in. przepiękne liryki do wyimaginowanej, ukochanej Aliny. I marzył o wyjeździe za granicę, gdzie mógłby rozwinąć skrzydła. Marzenia szybko stały się rzeczywistością. Stefan odwiedził m.in. Włochy, Francję, Austrię, Niemcy.
Najważniejsza dla jego twórczości okazała się jednak przyjaźń z Adamem Mickiewiczem. Po raz pierwszy z wielkim rodakiem spotkał się w Berlinie podczas studiów. Przez dwa lata znajomości Garczyński ukrywał swój talent. Do tworzenia poezji przyznał się dopiero w czerwcu 1829 roku. Jednak niedługo potem drogi obu artystów się rozeszły. Ponownie spotkali się w Rzymie, a następnie w pałacu Turnów w Objezierzu w pobliżu Obornik.
Zanim jednak to nastąpiło, wybuchło powstanie listopadowe. Garczyński przebywający na obczyźnie postanowił wrócić do kraju, a ponieważ w Lubostroniu nikogo nie zastał, zaciągnął się do Pułku Jazdy Poznańskiej. Na polu bitwy odznaczył się męstwem, ale także wrażliwością – kompanom czytał poezję.
Z Mickiewiczem spotkał się w Objezierzu w grudniu 1831 roku. Zdecydował się wówczas zaprezentować wieszczowi fragmenty swojego dzieła zatytułowanego Wacława dzieje. Mickiewicz zawyrokował: „Talent wielki i daleko pójdzie; już teraz jest na stanowisku, na którym ostatnie moje dzieła spoczęły”. I doprowadził do wydania książki w Paryżu w 1833 roku.
Już wówczas Garczyński cierpiał na suchoty. Zmarł 20 września 1833 roku w Awinionie na rękach Adama Mickiewicza. Do ostatnich dni tęsknił „za lubym sercu ustroniem”.
Pierwsze wiersze zaczął tworzyć w pałacowej oficynie. Pisał m.in. przepiękne liryki do wyimaginowanej, ukochanej Aliny. I marzył o wyjeździe za granicę, gdzie mógłby rozwinąć skrzydła. Marzenia szybko stały się rzeczywistością. Stefan odwiedził m.in. Włochy, Francję, Austrię, Niemcy.
Najważniejsza dla jego twórczości okazała się jednak przyjaźń z Adamem Mickiewiczem. Po raz pierwszy z wielkim rodakiem spotkał się w Berlinie podczas studiów. Przez dwa lata znajomości Garczyński ukrywał swój talent. Do tworzenia poezji przyznał się dopiero w czerwcu 1829 roku. Jednak niedługo potem drogi obu artystów się rozeszły. Ponownie spotkali się w Rzymie, a następnie w pałacu Turnów w Objezierzu w pobliżu Obornik.
Zanim jednak to nastąpiło, wybuchło powstanie listopadowe. Garczyński przebywający na obczyźnie postanowił wrócić do kraju, a ponieważ w Lubostroniu nikogo nie zastał, zaciągnął się do Pułku Jazdy Poznańskiej. Na polu bitwy odznaczył się męstwem, ale także wrażliwością – kompanom czytał poezję.
Z Mickiewiczem spotkał się w Objezierzu w grudniu 1831 roku. Zdecydował się wówczas zaprezentować wieszczowi fragmenty swojego dzieła zatytułowanego Wacława dzieje. Mickiewicz zawyrokował: „Talent wielki i daleko pójdzie; już teraz jest na stanowisku, na którym ostatnie moje dzieła spoczęły”. I doprowadził do wydania książki w Paryżu w 1833 roku.
Już wówczas Garczyński cierpiał na suchoty. Zmarł 20 września 1833 roku w Awinionie na rękach Adama Mickiewicza. Do ostatnich dni tęsknił „za lubym sercu ustroniem”.
Bibliografia:
Czartoryski-Sziler Piotr, Stefan Garczyński – żołnierz i poeta, „Nasz Dziennik” nr 233/2006, s. 24.
Garczyński Stefan Florian, Wacława dzieje. Poema. Warszawa 1974.
Garczyński Stefan Florian, Wybór poezji, Warszawa 1985.
Nowicki Ryszard, Semper recte. Z dziejów rodu Skórzewskich, Lubostroń 2007
Garczyński Stefan Florian, Wacława dzieje. Poema. Warszawa 1974.
Garczyński Stefan Florian, Wybór poezji, Warszawa 1985.
Nowicki Ryszard, Semper recte. Z dziejów rodu Skórzewskich, Lubostroń 2007
wtorek, 3 stycznia 2012
Świat widziany kolorami, czyli "Biała jak mleko, czerwona jak krew" Alessandro D'Avenia
To jedna z wielu nowości w naszej bibliotece. Autorem książki jest młody nauczyciel w pewnej włoskiej miejscowości.
Dlaczego warto tę książkę przeczytać ?
Przeczytajcie, proszę recenzję i mam nadzieję, że zachęci Was do sięgnięcia po tę powieść.
Leo, typowy
nastolatek,uczeń liceum o profilu humanistycznym. Nie chce mu się uczyć,
uwielbia piłkę nożną i jazdę na skuterze pozbawionym (od pewnego czasu)
hamulców. Poziom adrenaliny podnoszą mu gry komputerowe, gdzie gęsto
leje się krew, a w realu podjeżdżanie skuterem na pełnym gazie pod maski samochodów i gwałtowne hamowanie. Zabawa, która za każdym razem jest o włos od nieszczęścia.
Natomiast szkole Leo jest bardzo zadziornym uczniem, z typu tych, którzy uwielbiają wyprowadzać nauczycieli z równowagi. Taki trochę klasowy klown.
Jednak pod tą powierzchownością kryje się chłopak inteligentny, wrażliwy i bardzo myślący.
Leo ma specyficzną cechę - widzi świat kolorami. Jego
ulubionym kolorem - czerwonym - jest on sam, życie, krew , pasje,
marzenia, miłość i .... Beatrice - śliczna dziewczyna burzą
ognistorudych loków. Obiekt jego westchnień i marzeń.
Jego przyjaciółka Silvia jest niebieska jak niebo i Błękitna Wróżka.
Najgorszy kolorem,
którego Leo nie znosi jest biały. Biały to nicość, to zło, to zagubienie
siebie w świecie, to choroba i śmierć .
W życiu Leo przeplatają się te kolory, dominuje czerwony, ale do pewnego momentu.
Leo marzy, a raczej poszukuje swojego marzenia
„(...) marzenia czekają na odkrycie w tym, co porusza nas do głębi, co
kochamy - jakieś miejsce, fragment książki, filmu, obraz...”
Jednak
na drodze do realizacji marzeń staje biała jak mleko choroba
dziewczyny. Leo musi zmierzyć się z tym co jest nieuniknione, z
umieraniem i śmiercią.
To
trudne i bolesne doświadczenie powoduje, że chłopak dojrzewa,
dorośleje. Staje się odpowiedzialny i powoli potrafi wybrać to, co
najważniejsze.Docenia miłość do Beatrice, docenia Silvię, która wszystko
rozumie i zawsze jest przy nim. Docenia Naiwniaka, nauczyciela
historii, którego sam tak złośliwie przezwał, a który swoimi mądrymi
radami, pełnymi troski rozmowami, potrafił pomóc mu przejść przez ten
trudny czas.
Z
przyjemnością obserwowałam jak Leo z postrzelonego, złośliwego i
krnąbrnego chłopaka zmienia się w młodego dojrzałego i odpowiedzialnego
mężczyznę.
Leo
marzy, ale i realizuje swoje marzenia. Już rozumie, ze nie wystarczy
mówić, ale trzeba działać i wielu rzeczy się wyrzec, by zrealizować
swoje marzenia. Im trudniej osiągnąć cel, tym słodszy jest smak
zwycięstwa. Prawda stara jak świat, ale młody człowiek musi ja sam
odkryć i poczuć.
Trochę
trudno mi odnieść się do tej książki. Przeczytała ja właściwie z
obowiązku, bo chciałam wiedzieć co daję moim młodym czytelnikom do
czytania.
Patrzę
na tę powieść przez pryzmat matki nastolatka, krnąbrnego, nieco
aroganckiego i widzę, że chłopcy w tym wieku są do siebie podobni.
Życzyłabym sobie mądrości rodziców Leo, którzy go nie rozpieszczali, ale
byli mądrymi i wymagającymi przyjaciółmi chłopaka.
A dla kogo jest ta powieść ? Oczywiście dla młodzieży, ale i dla dorosłych, rodziców, nauczycieli.
To mądra i wartościowa książka.Warto ją przeczytać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)