czwartek, 13 października 2016

"Spójrz mi w oczy, Audrey" Sophie Kinsella

Dawno nie czułam takiego żalu, gdy przyszło mi rozstać się z bohaterką powieści. Tytułowa Audrey mieszka gdzieś w Anglii i jest typową nastolatką. Chodziła do szkoły, miała jedyną, najbliższą przyjaciółkę, miała mnóstwo znajomych, wiele szalonych pomysłów w głowie. Miała, była - czas przeszły. Nie, nie Audrey nie umarła w pełnym słowa znaczeniu. To umarło jej życie szkolne, towarzyskie, bo po pewnych wydarzeniach w szkole Audrey przestała chodzić do szkoły, boi się kontaktów z ludźmi.Od rana do wieczora nosi przeciwsłoneczne okulary. Panicznie reaguje na bliskość drugiego człowieka. Nie jest w stanie otworzyć drzwi np. listonoszowi. Od tego feralnego dnia całe jej życie toczy się w domu. Ze skąpych informacji, jakie dziewczyna zechciała przekazać czytelnikowi, dowiadujemy się, że parę miesięcy spędziła w szpitalu, że zdiagnozowano u niej depresję i obecnie chodzi na terapię do psychoterapeutki  ( z resztą super pani doktor).
Jednym z zadań terapeutycznych, które dziewczyna otrzymała do wykonania było nagranie filmu, przeprowadzenie wywiadu z drugą osobą. Niestety to w tej chwili było dla niej niewykonalne. Ale film pt. "Moja radosna, czuła rodzinka" powolutku powstaje. A rodzinka to dwaj bracia Frank nastolatek i czteroletni Felix. Tata, który jest strasznie zapracowany i mama wpatrzona w babskie czasopismo "Daily Mail", pełne dobrych rad na wszystko począwszy od gotowania, a skończywszy na wychowywaniu dzieci. Mama w ogóle jest zakręcona, impulsywna, z milionem pomysłów na sekundę. Rodzinkę poznajemy, gdy mama toczy wojnę ze starszym synem o zbyt długie przesiadywanie przy komputerze. Kto z nas tego nie zna. :)
I chociaż czasami jest groźnie, to humor z jakim opisuje to autorka zmusza do płakania ze śmiechu.  
Audrey w swojej chorobie zamknęła się w sobie, świat stał się biało-czarny z przewagą czarnego. Choroba cofa się bardzo wolno, ale dla dziewczyny zbyt wolno. Ale jak zza nawet najgrubszych chmur wygląda czasem słońce, tak i w życiu dziewczyny pojawia się słoneczko, które ma na imię Linus. Kolega Franka, jego towarzysz w grach komputerowych powoli wyciąga bohaterkę z kłopotów  
i pomaga jej w pierwszych nieśmiałych próbach nawiązywania kontaktów  
z obcymi ludźmi.
Powieść napisana bardzo fajnym,prostym językiem, aż iskrzy dowcipem. Komiczne dyskusje ( czasami bardzo ostre)z rodzicami, wkręcanie rodziców przez dzieci i odwrotnie są takie prawdziwe, jak prawdziwe są dyskusje w naszych domach w realu.
Uważam, że każdy czytelnik, bez względu na wiek,  będzie się doskonale bawił przy tej książce. 
atka 

Książkę otrzymaliśmy od wydawnictwa
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że nas odwiedziłeś. Zostaw, proszę ślad po sobie. Napisz parę słów komentarza

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...